** Autor: JURIJ TYNIANOW; Scenariusz: Ziemowit Fedecki, Andrzej Jarecki; Tytuł: "Podporucznik Kiże"; Reżyseria: Tomasz Zygadło; Scenografia: Jerzy Rudzki; Kostiumy: Irena Biegańska; Produkcja: Polska, 1996; Występują: Cesarz - Adam Ferency, Arakczejew - Mariusz Jakus, Sinuchajew - Grzegorz Damięcki, Nielidowa - Barbara Wrzesińska, Awdotia - Małgorzata Pieńkowska, (Rostowcew - Joachim Lamża, Pahlen - Zbigniew Bielski, Żołnierz Starszy - Jan Hencz, Żołnierz Młodszy - Jacek Sołtysiak, Ordynans - Andrzej Mastalerz, Oficer dyżurny - Grzegorz Emanuel, Ojciec Sinuchajewa - Gustaw Lutkiewicz, Adiutant - Cezary Rybiński, Szynkarka - Eugenia Herman, Pisarz - Jan Kociniak, Oficerowie - Jarosław Gajewski, Arkadiusz Nader, Damy - Elżbieta Jarosik, Magdalena Kuta; W pozostałych rolach: Monika Krzywkowska, Jacek Krautforst, Jolanta Stelmach, Andrzej Szenajch, Tomasz Taraszkiewicz; ** w Teatrze Polskim w Warszawie obejrzano jedynie próbę generalną. Cenzura zdjęła spektakl i do premiery nie doszło. Stało się wówczas oczywiste, że sztuka o idei państwa, którą podważyła drobna pomyłka pisarza wojskowego, dotyczy nie tylko carskiej Rosji, ale jest groteskową aluzją do wszelkiego "samodzierżawia". Autor rozprawiał się w niej z szeroko pojętym despotyzmem dławiącym wszelkie "własne" myśli i działania. Obnażył tępotę, bezduszność nikczemność tyranów różnej maści. Doprowadzając groźne zjawisko samowładztwa do absurdu, walczył z nim zabójczą bronią - śmiechem. W "Podporuczniku Kiże" kapitalną rolę odgrywają stojący na warcie prości żołnierze, komentujący poczynania wielkich tego świata. Ich słowa brzmią humorystycznie i złowieszczo. Młody żołnierz pyta starego, doświadczonego, jak to właściwie jest z tym życiem. Wuj też kiedyś, w młodości, zadał podobne pytanie wyższemu rangą. Feldfebel strzelił go w pysk. Dziś stary żołnierz wie, że to nie była głupia odpowiedź. W Imperium rządzą siła i strach. Strach ma władzę nad wszystkimi, nawet nad cesarzem. Którejś nocy do uszu Pawła I dociera okrzyk: biada! Na dworze rozpętuje się piekło. Wszyscy szukają tego, który krzyczał. Wszyscy są podejrzani. Tymczasem pisarz wojskowy pośpiesznie sporządza raport dzienny. Według regulaminu wymienia skreślonych ze służby z powodu śmierci, wpisując pierwsze nazwisko, jakie przychodzi mu do głowy, porucznika Sinuchajewa. Dalej bazgrze w popłochu coś, z czego wynika, że do pełnienia warty na carskich pokojach został odkomenderowany podporucznik Kiże. Jak to możliwe, by uznano za zmarłego człowieka, który cieszy się świetnym zdrowiem, i wykreowano oficera, którego cały Preobrażeński Pułk Gwardii nie zdołał nigdy dostrzec w swoich szeregach, zastanawiają się najtęższe głowy. Ale możliwe jest wszystko, co swoim podpisem usankcjonuje cesarz. Bezduszna machina, która unicestwia żyjących i powołuje do życia byty nierzeczywiste, kręci się w zawrotnym tempie. Nikt nie pomoże "zabitemu gęsim piórem" porucznikowi, choćby najgłośniej krzyczał: ludzie, ocknijcie się. Tak jak nikt nie zatrzyma błyskawicznej kariery istniejącego wyłącznie jako "byt państwowy" podporucznika, a wkrótce generała i głównodowodzącego armii. Młody żołnierz trochę się dziwi, gdy ma "szczerą ręką" wlepić 50 batów oficerowi, którego nie ma. I kiedy w cerkwi ogląda uroczyste zaślubiny nadobnej Awdotii z nikim - "widziałem, jak ona wychodziła za mąż, ale nie widziałem, żeby ktoś się z nią ożenił". Jednak wszyscy uczestniczą w tej absurdalnej grze, a oficerowie i damy dworu dostrzegają nawet jej dobrą stronę. Kiże, im dłużej żyje, tym więcej ma zalet, jak piorunochron ściąga niełaskę imperatora. Można go ożenić, obarczyć winą za próbę zamachu na cesarza, bez trudu uśmiercić dla uzdrowienia sytuacji. Chyba że Kiże nawet "po śmierci" pójdzie w świat i będzie robił swoje. **